piątek, 21 listopada 2014

Czas nadrabiać zaległości... Przepraszam Moich wiernych czytelników

Hej,

cóż... tak przyznaję: jestem kompletnie niezorganizowana. Pociecha w tym, że metodą prób i błędów staram się to zmienić. Wstawię teraz kilka moich zaległych a spisanych na kartce postów:) Postaram się to uczynić do końca tego tygodnia. Następnie zaś notki będą pojawiać się w weekendy co dwa tygodnie. Jeśli coś zwróci moją uwagę to postaram się pisać na bieżąco. Tyle moich wstęnych przeprosin, marudzeń i obietnic...

Polska -  Mistrz Świata 2014


Ależ to były nerwy...Emocje sięgnęły zenitu w secie czwartym półfnału. Myślałąm, że zemdleję. Potem to już była bajka z przygodami...

Po raz ostatni w tym roku o siatkówce:) Dziś można rzec wspomnień czar...

Trzecia faza poszła nam śpiewająco. Odesłaliśmy Rosjan do domu, a pokonanie Brazylii sprawiło, że spotęgowała się moja wiara w siłę polskiego teamu:)


Półfinał to była wojna nerwów. Niemcy niby łatwy przeciwnik, jednak nam grało się z zachodnimi sąsiadami ciężko. Myślałam, że eksploduje. Bałam się, że to koniec. W końcu stawka wysoka. Wszystko albo nic, ale wytrwałam do końca i udało się:)

Finałowa niedziela to było piekło na ziemi. Nie mając w Warszawie telewizji wykupiłam dostęp do meczy przez internet ( 100 zł ), ale podczas rozgrywki o złoto strona nie działała! Wyobrażacie sobie: obejrzłam wszystkie spotkania, a tego najważniejszego( dostępnego dla wszystkich) nie mogłam... Pozostała mi tylko relacja pisemna na www.wp.pl....

Pierwszy przegrany set i myśl: to rozgrzewka, teraz dopiero odpalą! Jak się póżniej okazało siatkarze pokazali na co ich stać:) Mi natomiast z pomocą przyszedł kolega z liceum. Mianowicie od drugiej partii oglądałam wszystko przez skypa. Warunki iście survivalowe, ale o dziwo wszystko było widać:D Do dziś jestem wdzięczna, że chłopak tak się poświęcił, żebym mogła obejrzeć mecz. Dzięki raz jeszcze ! ;-)

Już w trakcie przeżywania trzeciego seta czułam, że mamy to:) Jednak gdy boisko dotknęła piłka meczowa nie mogłam w to uwierzyć. Po prostu niesamowite, niewiarygodne... Szczęście mieszało się z niedowierzaniem,  a uśmiech z łzami. Te uczucie... Dajsz z siebie tyle, kibicujesz z całych sił a w zamian nasi siatkarze wygrywają. Wspaniali. Jeszcze raz wielkie brawa dla nich i podziękowania za włożony wysiłek i serducho w przygotowania do tej imprezy i nie tylko. 

Mam nadzieję przy tym, że wspaniała piątka doświadczonych zawodników m.in. Mariusz Wlazły i Michał Winiarski nie odejdzie i pozostanie z polską reprezentacją do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Choć wiem ile kosztują ich takie występy. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Wszystko jednak kiedyś musi dobiec końca... Nadzieje umiera we mnie jednak ostatnia:)

To były cudowne, trzy siatkarskie tygodnie, które połębiły moją miłość do tego sportu i naszych siatkarzy:) Jestem dumna z tego, iż wiernie im kibicuje od lat zawsze i wszędzie, w dobrych i złych chwilach, bo chłopcy są tego warci. Życzę im jeszcze więcej sukcesów:)  


Dołączcie do naszej rodziny także i Wy, Moi drodzy Czytelnicy !

Cieszę się, że udało nam się sięgnąć po złoto dodatkowo dlatego, że po części zwycięscy siatkarze zatuszowali sprawę kodowania meczy przez Polsat. Wspomina o tym w swojej radiowej audycji mój znajomy ze studiów. Serdecznie zachęcam Was do posłuchania jego twórczości: internetowa strona radia Praga, czwartki godzina 20:00:) Polecam:) Tam też można znaleźć odcinki archiwalne. Poniżej link do słuchowiska o Margaret i MŚ w siatkówce:) 


Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie! Czekam :)

Pozdrawiam,

Justyna ;-)

wtorek, 16 września 2014

Postanowienia prawie zrealizowane !

Hej:)


Długo zbierałam się do napisania czegoś nowego. Przyznam nie było mi jakoś " po drodze" z laptopem. Złożyło się na to wiele czynników. Na szczęście w końcu znalazłam chwilkę:) Dzisiejsza notka dotyczyć będzie zrzucania zbędnych kilogramów:)

Mianowicie schudłam dwa kilo! Przyznam to niewiele, ale czuje się dużo lepiej;-) Nie robiąc nic nadzwyczajnego. Zmieniłam tylko odrobinę moje nawyki żywieniowe: jem częściej, ale mniej i staram się unikać słodyczy:) Nie jest tak ciężko jak wcześniej myślałam:) Wystarczy tylko odrobina dobrej woli:)

Poza tym stałam się czytelniczką i fanką zarazem magazynu : "Shape":) Naprawdę świetne czasopismo!Po pierwsze motywuje ono do działania, dzięki czemu można szybko zmienić nastawienie kiedy chce się schudnąć. Pomocne są także wywiady z gwiazdami oraz przedstawiane ćwiczenia, które można samodzielnie robić w domu:) Kącik kuchenny też jest starannie przygotowywany. Dowiecie się z niego wiele niezbędnych informacji o różnych dietach, wartościach odżywczych produktów i o tym co zdrowe a co nie. Na co należy zwracać szczególną uwagę przy dobieraniu tego co jemy.

No i oczywiście są bezcenne dodatki z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej. Nie jestem może jej wierną fanką, ale sądzę, że sposoby Pani Ewy są bardzo skuteczne ;-) Odczuć to można bardzo szybko po jednym treningu z dodawanymi do miesięcznika płytkami :)

Od października dodatkowo zapisuje się na siłownię:) Razem z chłopakiem:) Długo nie musiałam go na szczęście namawiać:) Myślę, że na dalsze efekty nie będę musiała długo czekać:) Przynajmniej mam taką nadzieję;-) Także każdy kto chce schudnąć może to zrobić w prosty i przyjemny sposób ;-)

Poza tym muszę Wam się przyznać, że jestem mega szczęśliwa:)Tworząc tego bloga postanowiłam sobie kilka rzeczy i większość udało mi się spełnić ! ;-) Piszę dla Was i mam coraz więcej wejść za co serdecznie Wam dziękuję;-) Jesteście cudowni! ;-) Poza tym ten post udowadnia , że zrzuciłam kilka kilo i na tym nie koniec:)Ponadto mój angielski się poprawił. Znalazłam dość fajną pracę i troszkę zarobiłam, a niedługo Berlin ;-) Jestem taka podekscytowana i.. spełniona:) Czuję, że podczas przerwy studenckiej udało mi się osiągnąć tak wiele i nie zmarnowałam ani sekundy wolnego czasu:) 

Przyznam troszkę Was zaniedbuję, ale posty będą się pojawiać nadal.Choć zapewne zmieni się odrobinę ich tematyka... Połknęłam tego blogowego bakcyla;-) Będę starać się szukać jeszcze więcej wolnego czasu na pisanie dla Was:)

Teraz nieustannie oglądam siatkarski mundial, który mocno przeżywam. Przed Polakami trudne zadanie. W walce o półfinał nasi chłopcy muszą stawić czoła dwóm potęgom: Brazylii i Rosji. Nie wiem jak tego dokonamy, ale wierzę, że będziemy walczyć do ostatniej piłki i damy radę;-) Ja będę zagrzewać siatkarzy i zdzierać gardło przed laptopem:D Zobaczymy jak to będzie, ale musi być dobrze, a nawet lepiej ;-) Trzymajcie kciuki;-)

Ściskam Was mocno i pozdrawiam:)


Justyna:)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Warto marzyć ! ;-)

Hej, a teraz mini opowieść o tym jak to odrobiny szczęścia nigdy za wiele ;-)

Wiem, wiem miałam już nie pisać o siatkówce, ale no właśnie zawsze jest jakieś: ale:D Muszę opowiedzieć Wam o tym co mi się ostatnio przydarzyło:) Polecałam Wam film o siatkarzach "Drużyna" na który sama się wybierałam, prawda? 
Otóż libero reprezentacji męskiej siatkówki Krzysztof Ignaczak na swoim blogu ogłosił konkurs którego wygraną było pięć zaproszeń na przedpremierowy pokaz filmu z udziałem jego twórców i siatkarzy, który odbędzie się w Warszawie 5 sierpnia w Złotych Tarasach. Jak się domyślacie wzięłam w nim udział bez chwili zawahania :) Niestety wygrać się nie udało;( Postanowiłam jednak pójść za ciosem i wybrać się tego dnia po pracy do galerii chociażby po to, by zdobyć kilka autografów:) 
Na miejscu byłam pół godziny przed planowaną prapremierą. Udało mi się cyknąć fotkę m.in. z siatkarzem  Michałem Ruciakiem i dziennikarzem sportowym Polsatu Jerzym Mielewskim ( z którym zamieniłam nawet kilka zdań :))

















Już miałam się zbierać do domu kiedy to podeszła do mnie i mojego chłopaka(który był ze mną)pewna dziewczyna i spytała czy nie chcemy dwóch biletów na film o siatkarzach, bo jej " nie chce się iść"! Nie pytajcie mnie co wtedy poczułam:) Kolana ugięły się pode mną, w jakimś amoku odpowiedziałam jasne, dziękuję i po sekundzie zauważyłam bilety w swojej drżącej dłoni. Pomyślałam: cud ! Przeszłam przez bramkę i weszłam na wypełnioną już po brzegi salę kinową. Zajęłam miejsce obok Pana Marka Magiery( prowadzącego na żywo każdy mecz Polaków) i wciąż nie dowierzając w to co się dzieje obserwowałam wszystko wokół. Czułam jak pochłaniam wszystko jak gąbka:)
Tak naprawdę to nie było w tym nic szczególnego, a nawet teraz szczerze mówiąc wiele rzeczy było jak dla mnie nie dopracowanych przez organizatorów imprezy, ale będąc na miejscu to była hmmm po prostu magia ! ;-) No i nieobecność większości siatkarzy ogromnie mnie zawiodła przede wszystkim:(
Jeśli chodzi o film to całkiem niezły. Choć dla mnie zdecydowanie za krótki, ale w tej kwestii jestem nieobiektywna, bo ja o siatkarzach mogę słuchać, a tym bardziej ich oglądać dniami i nocami, więc co to dla mnie te 1,5 h:) Poza tym jedyne co mi się nie podobało to fakt, iż samych kulisów pracy było mało, a całość opierała się na fragmentach meczy czy wywiadach. No, ale ujdzie w tłoku:)
Po pokazie był mini bankiet. Ja zagadałam do siatkarza Łukasza Kadziewicza, a poza tym zrobiłam sobie fotkę z Karoliną Szostak:) Naprawdę schudła! A propo o moich postępach w tym temacie będzie jeden z kolejnych postów:)
 

Po tym wydarzeniu zrozumiałam jedno: Wszystko się może zdarzyć gdy głowa pełna marzeń ! Nadzieja umiera ostatnia, a o swoje trzeba walczyć do utraty sił:) Kto się ze mną zgadza? ;-)

Na koniec tego postu chciałabym pozdrowić mojego znajomego ze szkolnych lat :) Mega pozytywnego człowieka:), któremu obiecałam tę jakże cenną linijkę mojego wpisu:-D

Ps. Odezwę się niebawem, bo kilka ciekawostek w głowie jeszcze mam:)

Justyna:)


Urokliwy Wrocław:)


Hejka:)

Na początku chciałabym Was serdecznie przeprosić za długą nieobecność, ale praca, wyjazdy i przyjazdy różnorakie nie zostawiły mi czasu nawet na sen....
Obiecałam kiedyś, że napiszę o wrażeniach z pobytu we Wrocławiu. Wprawdzie było to już ponad rok temu ( Jejciu jak ten czas szybko płynie!), ale najważniejsze rzeczy pamiętam:) Ostrzegam będzie dużo zdjęć ;-) Podróż do Wrocławia była pierwszym wspaniałym wypadem z Moim Chłopakiem Darkiem:*
Zatrzymaliśmy się w hotelu Premiere Classe. Przyznam, że nie żałowałam. Za jedną noc zapłaciliśmy 100 zł( biorąc pokój twin). Plusem był fakt, iż znajdował się on niecałe 15 minut od Głównego Dworca,więc bez problemu go odnaleźliśmy. Blisko mieliśmy też przystanek autobusowy prosto do centrum. Poza tym miła obsługa, schludne i czysto:) No nie ma na co narzekać. Także tego jeśli kiedyś ktoś będziecie we Wrocku to wie już gdzie jest jakieś fajne lokum:)
Oczywiście pierwszym punktem naszego zwiedzania była Starówka i nie byłoby w niej nic nadzwyczajnego jak dla mnie gdyby nie to, że jest mega duża i łatwo się pogubić:) Zainwestowaliśmy zatem w mini przewodnik z ... krasnalami :) No właśnie myślę, że to właśnie mini pomniczki krasnali w dużej mierze tworzą klimat stolicy Dolnegośląska ;-) Jest ich ponad dwieście, a nam przez kilka godzin udało znaleźć się zaledwie 50 :-) Najbardziej zachwycił mnie Wroclovek ;-) Przecudowny i uroczy ;-) Na zdjęciu poniżej ;-)

Są takie strasznie malutkie, że naprawdę ciężko je odnaleźć, ale jaka frajda, gdy już się uda ta sztuka! ;D Zaciesz na twarzy jak u małego dziecka:) No przynajmniej u mnie tak było:) Poniżej jeszcze kilka fotek ze Starego Miasta zrobionych przez Mojego Osobistego Fotografa ;-* . Podziwiajcie:) Mam nadzieję, że zachęcą Was do zwiedzania Wrocławia, bo naprawdę warto:)



Kolejnym etapem wycieczki było zorientowanie się jak dotrzeć na mecz siatkarski, czyli do Hali Stulecia:) Nie omieszkaliśmy też odpocząć przy zjawiskowej fontannie i .... przez chwilę poczuć się jak mieszkańcy Japonii ! Jak się pewnie domyśliliście zwiedziliśmy również ogród Japoński:) Naprawdę niepowtarzalny nastrój i widoki ! Tak spokojnie i zielono!  Niesamowicie! Przyznam, że chyba złapałam "tamten" klimat ;-) A teraz znów kilka fotek :) Żeby nie było nudno :D

                                                                    






Zaglądnęliśmy też do ZOO. Choć przyznam, że jakoś mnie nie zachwyciło. Podobne do warszawskiego jak dla mnie:) Wieczorkiem zrobiliśmy sobie z Chłopakiem romantyczny, mały wypadzik na miasto. Nie żałuję! Cudny jest Wrocław nocą ! Przy okazji trafiliśmy na grupkę chłopaków robiących sobie fotkę na takim o krzesełku:P
Malutkie co nie? :D Przyznam, że nie wiem co ono ma oznaczać i w jakim celu tam stoi. Jako ozdoba ulicy? Być może w każdym razie zwraca uwagę przechodniów:) No trudno, żeby było inaczej jak jest takiej wielkości, prawda? :)

Zwiedziliśmy też tzw. Panoramę Racławicką. Punkt dla miłośników historii:) Przyznam, że mnie także poruszył:) Widać ogrom pracy włożony przez jej twórcę, a szczególnie dbanie o każdą drobnostkę. W każdym razie efekt wow :)  Natomiast tym z Was, którzy lubią spacerować polecam okolice Mostu Tumskiego. Można nawet przepłynąć się statkiem po rzece:)Piękne widoczki:) Z resztą Uniwersytet Wrocławski też robi ogromne wrażenie:)

Na koniec dodam, że dworzec główny we Wrocławiu to prawdziwa perełka. Życzyłabym sobie, żeby każde miasto miało taki lub chociażby podobny postój kolejowy i autobusowy:)
Reasumując: podróż była w 100 % udana:) Pomijam oczywiście fakt, że siatkarze wygrali wtedy z USA 3:1:P  A tak na poważnie. Jeżeli nie wiecie co robić mając kilka dni urlopu polecam wyskoczyć choć na chwilkę do urokliwego Wrocka, aby poczuć jego naprawdę świetny klimat:) Najlepiej we dwójkę lub większą grupką:)
Pozdrawiam:)

Justyna:)


niedziela, 20 lipca 2014

Wakacyjna praca

Hejka;-)

No dziś mogę z czystym serce napisać, że pierwszy punkt moich marzeń ( tych mniejszych i większych) wykonany:) Znalazłam pracę na wakacje:) Wprawdzie nie taką, jaką chciałabym, ale zawsze jakaś jest:) 

Jak już wspomniałam jedyne co udało mi się znaleźć to call center. Dokładnie moim zadaniem jest przedłużanie umów telewizyjnych:) Przyznam szczerze, że na początku nie byłam zadowolona. Tym bardziej, że szkolenie, które musiałam zaliczyć przed rozpoczęciem pracy wydłużyło się. Zamiast tygodnia, trwało prawie dwa.. Jak już wcześniej pisałam egzamin zaliczeniowy do łatwych nie należał, ale udało mi się go bardzo dobrze zaliczyć:)

Pierwsze godziny "na linii" to była dla mnie jakaś masakra. Nic z tego co nas uczyli nie udało mi się wprowadzić w życie, choć odbyłam miłą pogawędkę z jednym Ślązakiem:P Drugiego dnia było zdecydowanie lepiej. Mam nadzieję, że nadal tak pozostanie. Regularny grafik będę mieć od wtorku. Trzymajcie kciuki za to, żebym wytrwała na tym stanowisku, bo przyznam: nie łatwe zadanie przede mną stoi:) No ale jak się chce to można, prawda?

Dla mnie najważniejszy jest jednak fakt, że dzięki znalezieniu i zdecydowaniu się na tę pracę poznałam mnóstwo niesamowitych ludzi:) A te osoby, które pracują w call center od dawna pomagają nam- Świeżakom na każdym kroku:) Atmosfera jest niesamowita:) Pełen luz, rozmowy a przy tym się zarabia:) Normalnie żyć nie umierać! ;-)

A teraz temat z innej beczki:) Ucząc się angielskiego wpadłam na kolejny pomysł:) Oglądam filmy po angielsku z polskimi napisami:) Muszę polecić Wam dwie pozycje:) Pierwszą jest film " Miłość bez końca", szczególnie dla romantyków:) Drugą natomiast jest tytuł " Niebo istnieje... naprawdę". Wiecie co? Często wzruszam się na filmach, ale ten poruszył ostatnią strunę w moim sercu. Niesamowity! Daje do myślenia i otwiera serca:) Polecam ten film każdemu z Was:) Jeśli mieliście już okazję oglądać któryś z nich to napiszcie jak Wasze wrażenia proszę:) A może Wy znacie jakieś ciekawe pozycje warte zobaczenia? Piszcie ;-)

W wolnym czasie oprócz tego masowo oglądam " Miodowe lata". Setny raz widzę chyba niektóre odcinki i zawsze śmieję się dokładnie w tych samych momentach:P Prawdziwy fenomen:) Podrzucam Wam stronkę z wszystkimi sezonami i odcinkami chyba ;D http://karolitadzik.blogspot.com/

No i na koniec wrzucam piosenkę, którą śpiewam i słucham codziennie:)
https://www.youtube.com/watch?v=iLZR7tihHbk

Jeśli ktoś z Was lubi sobie czasem pośpiewać polecam stronę : ising.pl :) Świetna zabawa:) Ostatnio wymyślono tam nawet grę, gdzie za śpiewanie zdobywa się punkty:) Super !

Dla tych którzy dawno, albo wcale mnie nie widzieli teraz wyglądam mniej więcej tak ;-D



Pozdrawiam z pochmurnej dziś Warszawy :-)

Justyna ;-)

sobota, 19 lipca 2014

Kilka słów o siatkówce i biernym sporcie w moim życiu:)

Próbujesz sobie przypomnieć kiedy wszystko się zaczęło, a zaczęło się wcześniej niż Ci się wydaje, o wiele wcześniej...

To jeden z tych postów-wspomnień:) Jak byłam mała nigdy nie interesowałam się sportem. Zapewne z powodu problemów zdrowotnych. Nawet w telewizji go nie oglądałam. Oczywiście do pewnego momentu. Pamiętam jakby to było wczoraj. Choć minęło już 5 lat. Pewnego wrześniowego wieczoru zachciało mi się obejrzeć jakiś ciekawy film. Zaczęłam więc, jak to się mówi "skakać po kanałach". Trafiłam na Polsat. Nie wiedziałam co się dzieje.Zobaczyłam tłumy ludzi w biało-czerwonych strojach i słyszałam rozemocjonowany głos komentatora. Mama szybko wyjaśniła mi: "Aaa wiesz, bo dziś jest finał Mistrzostw Europy 2009 siatkarzy". Pomyślałam, że skoro polscy siatkarze są w finale to muszą być dobrzy w  tym co robią, więc może trochę popatrzę. Szybko zauważyłam, że niektórzy siatkarze są dość przystojni. Mi w oko wpadł Bartek Kurek;p, ale skupiłam się po chwili nie na urodzie mężczyzn tylko na wydarzeniach na boisku. Wiecie co? Po 5 minutach aż do końca meczu nie oderwałam wzroku od telewizora! Krzyczałam i dopingowałam biało-czerwonych razem z ludźmi w Izmirze, gdzie odbywał się turniej. Moja satysfakcja po wygranej Polaków wtedy z Francuzami była niewiarygodna:D

Następnego dnia zaczęłam się zastanawiać w czym tkwi fenomen siatkówki skoro tak dużo jest kibiców, tworzących niesamowitą atmosferę. Doszłam do wniosku, że to co dzieje się na trybunach jest efektem przyjaznej atmosfery panującej w kadrze siatkarzy oraz ich wzajemnej współpracy na boisku. Nie tak jak zazwyczaj piłkarze, którzy według mnie, każdy z osobna gra na własny sukces, nie myśląc o dobru reprezentacji. Wiecie co jest najpiękniejsze? To,że przez te 5 lat nic się nie zmieniło. Polscy siatkarze nadal stawiają na współpracę, a nie jednostkowe sukcesy i widać to na każdym kroku:) Poza tym dla mnie plusem stało się to, że po każdej akcji któraś z drużyn zdobywa punkt,a później seta,więc na efekty gry nie trzeba długo czekać tak jak czasem na gola w jakimś piłkarskim meczu. Nie to żebym nie lubiła piłki nożnej:) Po prostu siatkówka bardziej mnie fascynuje:) Od pory tego pamiętnego dla mnie finału nie ma ani jednego meczu polskich siatkarzy, którego bym nie obejrzała, a odkąd w domu mam kanał Polsat Sport staram się oglądać każdy mecz siatkówki mężczyzn: zarówno reprezentacji jak i zmagania w lidze mistrzów czy polskiej pluslidze:) Co ciekawe nadal mocno mnie to kręci:)

Oczywiście zaczęłam marzyc o tym, by choć raz uczestniczyć w jednym ze spotkań siatkarskich osobiście. Udało się! W zeszłym roku pojechałam do Wrocławia na mecz Polska-USA, rozgrywany w ramach Ligi Światowej 2013:) Muszę przyznać, że emocji jest milion razy więcej,niż oglądając spotkanie w telewizorze. Rzecz jasna emocji samych pozytywnych. Podziwiając na żywo zmagania siatkarzy towarzyszyło mi niesamowite, niewiarygodne, cudowne uczucie, nie dające opisać się słowami. Choć sądzę, że każdy wierny kibic sportowy bardzo dobrze wie o czym teraz piszę:) Niestety nie zdążyłam zrobić sobie fotki z żadnym siatkarzem. Zdobyłam za to autograf Łukasza Żygadło:-) Postanowiłam, że to był mój pierwszy, ale na pewno nie ostatni mecz siatkarski, na którym byłam:) Przecież jeszcze tyle fotek muszę zrobić, autografów dostać:- D Ubolewam nad tym, że rozgrywki tegorocznych MŚ w siatkówce rozgrywanych w Polsce będę mogła oglądać tylko w telewizji. Wyznam Wam jednak w tajemnicy, że pod Stadion Narodowy w Warszawie wybrać się i tak zamierzam :P

Wszystkich Was natomiast zapraszam do kin w całej Polsce na film o reprezentacji polskich siatkarzy, którego premiera odbędzie się 8 sierpnia 2014 roku! 

Wrzucam zwiastun :):

https://www.facebook.com/photo.php?v=751257218226499&set=vb.585836818101874&type=3&theater

Może tym sposobem i Was ogarnie siatkarski szał? :P Poniżej fotka z Wrocławia tuż przed wyjściem na mecz;-)


Znów długa i obszerna notka. Przepraszam. Muszę jednak dodać jeszcze kilka słów:-P Siatkówka tak mną zawładnęła, że postanowiłam zająć się tym w przyszłości. W sensie chcę zostać dziennikarką sportową, dlatego od roku studiuję taki właśnie kierunek:) W Warszawie, bo tu chyba jest najwięcej możliwości rozwoju:) Miałam już nawet okazję odbyć praktyki na stronie internetowej: sporteuro.pl( naprawdę fajna stronka dla fanów sportu:)). Pisząc dużo artykułów zainteresowałam się innymi dyscyplinami sportowymi:) Obecnie oglądam w wolnej chwili każdy sport na jaki wpadnę w telewizji:) W ramach praktyk przeprowadziłam też wywiad z komentatorem Polsatu Sport Ryszardem Boskiem( niestety tylko telefoniczny).

Już kończę mój długi wywód haha ;p. Sportem narazie nie powinnam Was już zadręczać:D

Miłego popołudnia!

Justyna

https://www.youtube.com/watch?v=UW4KQqcH1E4 - ostatnio słucham tego na okrągło ;-)

wtorek, 15 lipca 2014

Wszystko i nic ;-)

Hejka;-)

Wiecie jak mi szybko mija czas? Normalnie masakra. Nie mam chwili dla siebie, dlatego przepraszam Was, że tak rzadko piszę. Dziś na wstępie muszę podziękować jednej osobie, która zainspirowała mnie do działania. Mówię tu o Agnieszce, założycielce Fan Clubu Filipa Bobka o którym wspominałam wcześniej. Naprawdę wspaniała dziewczyna, która spełnia swoje marzenia w iście zawrotnym tempie. Poczytać o niej samej i jej amerykańskiej przygodzie możecie na blogu Agi: http://aga-usa.blogspot.com/ . Polecam: Naprawdę warto:) 

Aga naprawdę bardzo dziękuję:) Bądź taka jaka jesteś i nie zmieniaj się ;-)

To była taka mała prywata:) Nie trudno się domyślić jaki temat poruszę teraz. Mundial mundial i po mundialu. Wygrali niezwyciężeni Niemcy. Choć muszę przyznać, że mecz finałowy z Argentyną był naprawdę imponujący. Moją uwagę natomiast zwróciła inna informacja, która pojawiła się w mediach. Oczywiście dotycząca siatkówki. Wyobraźcie sobie, że Polsat, który do tej pory zajmował się organizacją tegorocznych Mistrzostw Świata Mężczyzn w siatkówce chce odsprzedać prawa do ich transmisji. Być może dojdzie do tego, że mecze oglądać będzie można jedynie w systemie per pay view, czyli za opłatą!  Dla mnie to skandal! Dla przykładu TVP transmitowała wszystkie spotkania mundialu piłkarskiego, mimo tego, iż Polska nie brała w nim udziału. A gdy reprezentacja polskich siatkarzy będzie walczyć o tytuł Mistrza Świata we własnym kraju pojawia się problem transmisji! Niewyobrażalne, że niby piłka nożna jest ważniejsza od siatkówki? Co o tym sądzicie? Mam nadzieję, że wszystko to okaże się bezsensowną plotką. Jutro ma zapaść decyzja. Zobaczymy. 
O tym jak zaczęła się moja fascynacja męską siatkówką i o wrażeniach z zeszłorocznego meczu światówki, w którym uczestniczyłam napiszę w innej notce. O pobycie we Wrocławiu też:)

Tyle o sporcie. Ja w dalszym ciągu uczę się angielskiego, ale większość czasu ostatnich dni pochłonęły mi poszukiwania pracy. Naprawdę ciężko znaleźć coś fajnego i dobrze płatnego. Nawet w Warszawie. Przynajmniej mi było trudno. Ostatecznie stanęło na call center. Co prawda nie jest to spełnienie moich marzeń, ale przynajmniej dobrze płacą. Miałam tydzień szkolenia zapoznawczego z materiału, który będę proponować ludziom. Jutro egzamin i jak się uda pierwsze godziny pracy:) Trzymajcie za mnie kciuki, bo będą mi potrzebne proszę:) Teraz lecę się dokształcać:)

Miłego popołudnia ;-)

Justyna

wtorek, 8 lipca 2014

Kiedy chce się zostać poliglotą…

Od jakiegoś czasu zastanawiam się, dlaczego to właśnie angielski jest najbardziej znanym i wykorzystywanym na świecie językiem. Co on takiego w sobie ma i najważniejsze dlaczego  tak trudno zawsze przychodziło mi się go nauczyć. Postanowiłam stawić czoła problemowi i temu zagadnieniu.

Pełna zapału i chęci do nauki( to ważne, bo przeważnie jej brak) udałam się do księgarni w celu zakupu jakiejś ciekawej i pożytecznej książki. Na miejscu okazało się, że takich pozycji jest całe multum. Przyznam, kompletnie zgłupiałam, więc udałam się po pomoc do Pani ekspedientki, która wysłuchawszy mojego długiego monologu jak to chciałabym potrafić komunikować się swobodnie z ludźmi po angielsku poleciła mi następującą pozycję: Angielski: Konwersacje dla początkujących i średnio zaawansowanych wydawnictwa EDGARD. Stwierdziłam, że sama nie wybrałabym zapewne nic lepszego, a cena nie jest wygórowana(25 zł) dlaczego więc nie spróbować:)Tym bardziej, że książka wzbogacona jest o dwie płyty CD. Oczywiście po chwili zadumy do koszyka dołożyłam także Rozmówki angielskie wydawnictwa LINGEA  za 20 zł, aby pomogły mi wzbogacić zasób słów.

Po powrocie do domu od razu zabrałam się do nauki. Pomogło mi w tym lipcowe słoneczko. Siedząc przed domkiem u moich rodziców kartkowałam moje nowe nabytki, a przy okazji ładnie się opaliłam ( Chyba zawsze jest tak, że jak się chce opalić to mi nie idzie, a jak o tym nie myślę to efekty są całkiem niezłe. Też tak macie?:)) No, ale wracając do mojego angielskiego. Po kilku intensywnych godzinach nauki muszę polecić Wam obie zakupione przeze mnie pozycje. Rozmówki rzeczywiście poszerzają moją znajomość słów, wyrażeń i zwrotów, a konwersacje pomagają w oswojeniu się z brytyjską wymową, ale bajer co nie? ;-)

Oczywiście idzie mi jak po grudzie, dlatego wymyśliłam jeszcze jeden sposób nauki. Mianowicie słucham(godzinami i nocami;-) ) angielskich piosenek, tłumaczę je sobie. uczę się słówek, których nie znam i śpiewam. Łącząc przy tym przyjemne z pożytecznym, gdyż śpiew mega mnie relaksuje, tak jak słuchanie fajnej muzyki;-) Przyznam, że to w całym moim procesie przyswajania języka angielskiego jest najlepsze. Naprawdę polecam;-)

Pozostaję w nadziei, że w końcu ten angielski wejdzie mi w krew i nie będę mieć z nim problemów. O dalszych postępach będę pisać, abyście mieli co czytać ;D

Na koniec tej notki dziękuję za tyle odwiedzin i wszystkie miłe komentarze. Prawko to jeszcze odległa przyszłość, ale swoimi uwagami bardzo mnie motywujecie i podbudowujecie;-)


Ps. Komu dziś kibicujcie? Brazylia czy Niemcy? Osobiście sądzę, że nasi zachodni sąsiedzi wykluczą gospodarzy z walki o złoto, ale pożyjemy zobaczymy;-) Aaa musicie wiedzieć, że nowinkami ze sportu będę Was zadręczać ;-)

sobota, 5 lipca 2014

3, 2, 1 start!

Hejka;-) 

Witam na moim blogu;-) Mam nadzieję, że się nie zanudzicie, tylko czytanie moich postów będzie dla Was przyjemnością;-) Tego życzę Wam i sobie samej;-)

Jeśli chcesz być szczęśliwy, bądź;-)

Dopiero niedawno zrozumiałam, że to od nas samych zależy to jak będziemy się czuć;-) Świat jest jaki jest, ludzie też. Nic na to nie poradzimy, ale możemy spuścić głowę i nic z tym nie robić, albo( co według mnie jest najlepszą opcją) wziąć się w garść i dążyć do naszego osobistego szczęścia. Każdy z nas na pewno ma jakieś cele i marzenia, które same się nie spełnią, dlatego trzeba im pomóc;-) Owszem łatwo nie jest, ale jeśli się chce to można wszystko! Właśnie m.in. dlatego powstaje ten post i cała reszta innych, które uwierzycie tworzą się na Waszych oczach! ;D Fajnie jest uczestniczyć w czymś nowym, prawda? 

Prawdziwe życie zaczyna się po dwudziestce;-)

Jak wspomniałam w moim opisie niedawno stuknęła mi dwudziestka. To właśnie urodziny popchnęły mnie do działania. Stwierdziłam, że mam w sobie dużo energii, z którą nie wiem co zrobić. Najpierw w głowie pojawiło się klika planów, potem pomysł, że swoimi poczynaniami oraz życiem codziennym mogę dzielić się z innymi.  W końcu to niezwykła frajda sprawiać komuś przyjemność. Mam nadzieję, że mi się uda i będziecie dobrze się bawić;-) Co wymyśliłam? Po pierwsze muszę znaleźć pracę na wakacje(w trakcie), jeśli troszkę odłożę to we wrześniu podbiję Berlin:) Po drugie wiadomo, że kochanego ciałka nigdy za wiele, ale zrzucić kilka kilo przydałoby się:)Po trzecie marzy mi się podróż po europejskich stolicach, a do tego trzeba znać perfekt angielski, a że ja zawsze tylko niemiecki i niemiecki to muszę odbyć intensywny kurs języka angielskiego( daję sobie na to całe dwa miesiące). Po czwarte i jak narazie ostatnie postanowienie zrobić prawko( tak mnie wszyscy namawiają ;p). Pomysłów nigdy dość, więc nie wykluczam, że znajdzie się jeszcze kilka;-)

Coś więcej o mnie;-)

Post i tak jest długi, więc bardzo zamęczać Was nie będę( z resztą większość niezbędnych informacji jest w moim opisie). Oczywiście w miarę mojej aktywności  tutaj coś nowego na pewno się dowiecie:) Na dzień dzisiejszy dodam, że studiuję dziennikarstwo na UKSW w Warszawie. W przyszłości z chęcią komentowałabym sport, różnoraki.  Najbardziej kocham oglądać mecze polskiej reprezentacji męskiej siatkówki. Miałam okazję być w zeszłym roku na jednym z ich spotkań. Niesamowite emocje! Cóż jeszcze. Mam chłopaka i dobrze nam z sobą. No i muszę wspomnieć o tym, że od 5 lat jestem członkiem Oficjalnego Fan Clubu Filipa Bobka. Mówię Wam to najcudowniejsze co do tej pory przydarzyło mi się w  życiu! Poznałam tylu fantastycznych ludzi, że w głowie się nie mieści.  Kurczę strasznie tego dużo. Pisałam, że jestem gadułą? Nie? To już wiecie, no ale dobrze narazie tyle o mnie:)

Taka myśl ode mnie dla Was na koniec mojego pierwszego wpisu: Nigdy się nie poddawajcie, walczcie o swoje szczęście i spełniajcie własne marzenia ;-)